piątek, 28 października 2011

Relacja z Art&Fashion Festival 2011 Poznań Stary Browar

Dopiero teraz po zebraniu możliwie jak największej ilości materiałów piszę notkę relacjunojącą Art&Fashion Festival  podczas którego brałam udział w warsztatach Fashion Jewellery prowadzonych przez projektantkę Annę Orską

Art&Fashion Festival organizowany jest raz w roku w Starym Browarze w Poznaniu.
W tym roku odbyła się 5 edycja festiwalu.
Pomysłodawczynią całego przedsięwzięcia jest Grażyna Kulczyk właścicielka galerii Stary Browar

W dniach od 11 października   do dnia 20 października w 6 osobowej grupie wygranej przez Annę Orską pracowałyśmy nad stworzeniem wyjątkowych projektów konkursowych.

Poznałam 5 bardzo fajnych i kreatywnych dziewczyn.
Każda z nas tworzyła ( lub zaczynała) biżuterię w innym stylu i technice.



W ciągu 10 dni trwało łącznie 6 warsztatów:
 Fashion Design
Fashion Drawing
Fashion Writing
Fashion Jewellery
Fashion Photography
Fashion Video






Dzień 1:
Po zapoznaniu się z kadrą, Anną Orską oraz 5 innymi uczestniczkami:
Anną Janusz
Martą Szafraniec
Arlettą Magierą
Katarzyną Habrych
Martą Litarowicz- Migdal

zabrałyśmy się za projekty.
Miałyśmy za zadanie już pierwszego dnia wymyślić projekt biżuterii nad którym przez kolejne 9 dni trzeba było pracować.
Różne pomysły przewijały się przez głowę.
Tematem konkursu był UPCYKLING więc każda z nas mając na uwadze temat starała się wymyślić projekt który będzie niesamowity i jednocześnie odpowiadał na zadany temat.
Niestety ja poległam...
Okazało się że brak mi pomysłów na stworzenie czegoś designerskiego.
Poruszanie się wciąż w śród małych idealnie równych stylizowanych na stare form blokuje mnie pod kontem wymyślenia projektu spełniającego wymagania prowadzącej.
Pomysły które mnie wydawały się fajne niestety nie spodobały się Annie Orskiej i trzeba było bardziej ruszyć głową.



2 dzień

Kolejne wysilanie się nad projektem. W końcu zaakceptowanie naszyjnika w kształcie gałęzi oplatającej postac od pleców aż po biodra. Inspiracją był wzór z dywanika:D

I tu zaczynają się pierwsze prace nad projektem.
Ma powstać 100-150 listków każdy opleciony za pomocą techniki wire-wrapping...brrr

3 dzień:

Szybkie, nagłe zebranie się do kupy na niezapowiedziany wcześniej wykład firmy YES Biżuteria z Magdą Dąbrowską ( projektantką Yes) 
2 godzinny wykład na temat projektowania, oraz pracy nad projektami firmy Yes i nie tylko.
Przy okazji poznaliśmy Magdę prywatnie:) Okazała się bardzo sympatyczną osobą.

Po 2 godzinach pogaduch pora zabrać się za pracę.

W końcu mam z czego pleść.
Na moje biurko trafiło 5 kg miedzianego drutu 0,5 mm ( około 2,5 tys metrów)



Dzień 4

Pobudka wczesnie rano ze względu na nagranie dla PYTANIE NA ŚNIADANIE

film pod linkiem:
http://www.tvp.pl/styl-zycia/magazyny-sniadaniowe/pytanie-na-sniadanie/stylista-radzi/warsztaty-art-fashion/5464010

Nieoczekiwana zmiana mojego projektu.
Zdjęcia po zmianie oraz zdjęcia pracy kolerzanki ( Kasi H.)
















A tu zdjęcia po kolejnej zmianie:









Dzień 5:

Dalsza praca nad plątaniną   drutu.






Przyznam że byłam już zrezygnowana. Nie mogłam sobie poradzić ze swoim/nie swoim projektem. Ciągle byłam w punkcie wyjścia


Dziewczyny już zastanawiały się nad dodaniem czegoś jeszcze do swoich projektów a ja nie miałam nawet połowy swojego naszyjnika.


Nie byłam przekonana do kształtu, nie chciałam ingerować. Wydawało mi się że nie mam już nic do powiedzenia więc robiłam co mi kazano. Dawno odpuściłam sobie planowanie projektu który już nie jest moją wizją artystyczną.


Dostałam za zadanie wymyślenie całkiem nowego zapięcia do mojego naszyjnika.
Niestety poległam tak jak myślałam.
Ciężko wymyślić coś całkiem nowego.
Wszystko już było.


Tak więc prowadząca ze zrezygnowaniem zmieniła koncepcje projektu eliminując zapięcie a dodając jedynie końcówkę.
Staneło na asymetrycznej formie naszyjnika, z jednej strony ciężka - zbita z drugiej lekkie puszczone luzem druciki.


Z pomocą prowadzącej powstał prototyp końcówki wykańczającej całość jednej strony naszyjnika oddany do wykonania złotnikowi Panu Markowi który bardzo nam pomagał




Mimo iż kształt naszyjnika powstał "chyba ostateczny" czułam się kompletnie wyssana w wszelkich pozytywnych uczuć do mojej pracy i ogólnego udziału w festiwalu.
Czułam się zawiedziona swoją osobą i brakiem pomysłu a także nieumiejętnością porozumienia się z prowadzącą i oporem w przyjmowaniu od niej wiedzy.


Powrót do domu, lekkie nadrobienie zaległości mailowych i galeryjnych oraz wykonanie bieżących zamówień dla odskoczni.
Powrót do pracy i praca do 5 rano nad około 1,5 metrową "wstążką" oplecioną za pomocą techniki wire-wrapping.





O 4 rano plotłam już mechanicznie bez wiekszego zastanowienia nad odległościami, grubością itp, a jedyna biżuteria o jakiej myślałam to bransoletka z wielką poduszką żeby móc się oprzeć i przekimać:)

Kończąc prace o 5 rano nawet nie myślałam o robieniu sobie krzywdy kładąc się spać wiedząc ze pobudka o 7 rano.

Dzień 6 

Na miejscu byłam 2 h wcześniej niż powinnam ku zaskoczeniu ochrony która dziennie i z zainteresowaniem towarzyszyła nam przez 10 dni trwania festivalu.
W ciągu dnia pilnowali aby przechodnie nie przeszkadzali nam w pracy a po godzinach warsztatowych by nic nie zgineło z naszych biurek.

Mimo to ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu na moim biurku zabrakło plecionych od paru dni elementów.
Okazało się że zostały uznane przez Panią sprzątającą za śmieci i wylądowały w worku na śmieci....
Na szczęscie zgłosiłam się po nie wystarczająco wcześnie i nie zdążyły trafić do kontenera i wróciły na miejsce.
Dodatkowo usłyszałyśmy bardzo pochlebną opinie na temat naszej twórczośći :)
"To ma być biżuteria? przecież to takie brzydkie wszystko...okropne"

Tak więc kolejny dzień spedziłam nad pracą nad moim brzydactwem:)

Anna Orska zadowolona z efektu mojej nocnej pracy.
Ja również pomimo nieprzespanej nocy byłam pełna energii i w końcu wróciła mi chęć do działania.

Projekt w miedzyczasie troszke się zmienił. Jaka nowość:)
Tym razem z mojej "winy" ponieważ sploty jakie zastosowałam do połączenia licznych poplontanych nierówno pociętych sypiących się drucików spodobały się nie tylko mnie ale ku mojemu zadowoleniu także i Ani.
Staneło na wykończeniu naszyjnika własnie w taki sposób.
Ufff w końcu wiem co mam robić:)




Niestety zmęczenie odezwało się wieczorem i padłam jak dziecko o 20:30 chcąc zabić budzik dzwoniący o 7.

Dzień 7:

Niewyspana.
Nic nie zrobione...zero postępów w pracy mimo chęci.
Szkoda ze nie da się pleść w czasie snu.
Prowadząca zawiedziona, że nic praca nie ruszona.
Motywujące słowa "nie zdążysz"
Dosłownie motywujące bo bardzo nie lubię jak ktoś we mnie nie wierzy.


Element wykańczający projekt zrobiony przez Pana Marka wygląda świetnie.


Powrót do domu i praca od wieczora do 7 rano nad naszyjnikiem.
Efekt bardzo mnie zadowalający.




Dzień 8

Zmęczona ale zadowolona:)
Widać światełko w tunelu.
Anna Orska zadowolona, ja również:)

Dalsza praca nad projektem:
wplatanie dodatkowych elementów oraz "Wstążki" która myślałam że się nie nada.







Dzień 9

Nuda...
Nic się nie dzieje....
siedze....
nic się nie dzieje....
Spodziewałam się że mam jeszcze troche pracy a tu niespodzianka...
tak ma zostać
Kicha....nie lubie siedzieć bezczynnie.Wszystko co mam zrobić, nie jest do zrobienia na miejscu.
Palnik niedozwolonym urządzeniem w Browarze.


Przynajmniej można się wyspać:D

Dzień 10

Poranne szybkie topienie licznych końcówek drucików żeby nie drapały oraz oksydowanie całości w zlewie bo nigdzie nie chciał się zmieścić. Płukanie w wannie i szybkie suszenie na kaloryferze.

Projekt prawie gotowy ku zaskoczeniu innych:)
HA I JA NIE DAM RADY?:)

Na miejscu polerowanie oksydy...a troche tego było:)






Jeszcze tylko wklejenie elementu wykończeniowego i finisz:)




Niestety w kwestii zmiany koloru końcówki zostałam przegłosowana.
Do chwili obecnej nie jestem przekonana czy dobrze to wygląda....ale już za późno żeby coś zmieniać.




Piątek:


Niestety ku mojemu niezadowoleniu musieliśmy się w piątek rano również zjawić na miejscu aby przygotować prace do ekspozycji przed zebraniem się komisji.
Troszkę to trwało ale udało sie:)
Prace zarówno nasze jak i wspaniałe bardzo oryginalne sukienki powstałe na warsztatach Fashion Design zgromadzone zostały na słodowni w Starym Browarze i czekały na ocenę licznego jury.





Moja praca: naszyjnik z miedzi wykonany za pomocą techniki wire-wrapping z kilkuset metrów drutu ( +- 600 m)


Marta Szafraniec: Broszki spódnice od spodu:P
Odwróciła świat do góry nogami i zajrzała tam gdzie nie wypada zaglądać :) - to jej odpowiedź na swoją pracę.




Marta Litarowicz- Migdal - Broszki PICA PICA


Katarzyna Habrych - biżuteria z klocków jej siostrzeńca:




Arletta Magiera - biżuteria z frędzli babci i pierścionek do kompletu.
Naszyjnik/zbroja mający na celu "chronić" kobietę.



Anna Janusz - Naszyjnik.... od początku określany przez nas jako zbroja lub obcy:)
Składa się z dwuch identycznych części z możliwością dowolnej kompozycjii.





godzina 22 gala finałowa.


Wyłonienie zwycięzców z każdych warsztatów:


Pierwsze miejsce w Jewellery Fashion zdobyła Marta Litarowicz- Migdal.
Nie byłam zaskoczona, to właśnie na nią stawiałam:)
Projekt niby prosty, ale oryginalny.
Właściwie jako jedyna w 100% odpowiedziała na temat konkursowy.
Tematem dla przypomnienia był UPCYKLING.
Marta nie robiła biżuterii, jest grafikiem komputerowym. Przeniosła swoje umiejętności na tkaniny i wykonała z nich ciekawe niecodzienne dodatki:)
Mimo że nie jest to biżuteria którą bym nosiła zależało mi na jej wygranej:)
Gratulacje







Natomiast wyróżnienie w Jewellery Fashion otrzymała Arletta Magiera z Krakowa:)


Festiwal zakończyłyśmy w sobotę rozmową z Dorotą Wellman podczas pokazów mody znanych butików oraz herbatką z prowadzącą.
Mam nadzieje, że nasz kontakt się nie urwie i jeszcze nieraz będziemy miały ze sobą styczność:)


Pomimo iż te 10 dni były dla mnie naprawdę stresujące i dobijające, pełne rezygnacji i wiary w swoje możliwości bardzo się cieszę, że wzięłam udział w warsztatach na AFF.
Cała nasza szóstka i zapewne kilkanaście innych osób z pozostałych warsztatów wynieśliśmy z festiwalu mnóstwo nowych doświadczeń oraz chęci do dalszej pracy.





Nasze prace jeszcze przez jakiś czas można obejrzeć na korytarzu w Starym Browarze. Jak długo? nie wiem.
Oby jak najdłużej:)