Wzieło nas z siostrą na wspomnienia i przypomniał nam się wierszyk z dzieciństwa:)
Pewnie wiele z Was go zna:)
Ogród Sadki zamyka się na zatrzaski,
a w tym ogrodzie,
w słonecznym cieniu na miękkim kamieniu
siedziała stojąc 18-sto letnia staruszka.
I nic nie mówiąc rzekła,
że przyszedł do niej facet, wysoki niskiego wzrostu
z brodą bez zarostu
i trzymał na rękach nieboszczyka.
Nieboszczyk wstał na równe nogi,
wlazł na gruszkę,
zerwał pietruszkę,
posypały się ananasy.
Przyszedł właściciel tego banana
„-zejdź Pan z tego kasztana to nie Pańska wierzba”.
Zszedł
pozbierał maliny i cytryny i poszedł do portu.
W porcie stały 3 statki
pierwszy był cały,
drugiego pół
a trzeciego wcale nie było.
Popłynął tym 3 na wyspę na której roiło się od białych murzynów.
Ta historia została zapisana na 144 fałdzie spódnicy
jego siostrzenicy
która umarła rok przed swoim urodzeniem.
Dwutysięczne dziecko trzymało w ręku kwadratowe kółeczko.
Znam...może troszkę inną wersję ale bardzo dziękuję za powrót do przeszłości :)
OdpowiedzUsuńhaha:D
OdpowiedzUsuńświetny:D